obecność 2 (story)


obecność 2 (story)

Wydawało mu się że szybko zasnął. Chłodny powiew świeżego powietrza wciskajacy się ukradkiem do szpitalnej sali przez okienny lufcik mógłby podziałać jak eter. Jednak powód utraty świadomości był zgoła inny, bardziej przyziemny.

To był ciężki dzień, w ciągu którego czuł się jakby dopadły go wszystkie pandemie, zarazy i choroby Świata. Chorował na SM, przyzwyczajony do dolegliwości, które znał, zaakceptował, można by pomyśleć że w pewien sposób polubił. Doświadczał dreszczy na przemian z uderzeniami gorąca, uczucia sztywnosci przeplatanej z bezwładnością, swędzenia, zdretwienia, mrowienia oraz poczucia przeogromnej i paraliżującej bezsilności.

Otuchy dodawała mu OBECNOŚĆ bliskich, ich dotyku, zapachu, i wsparcia. Nie wszystkich. "Evrything gonna be allright" - przemądrzaly zięć, rudowłosy Irlandczyk z alabastrową skórą oszpeconą milionami piegów, z którym nie było nici porumienia, który zapewnie źle będzie traktował rozpieszczoną córcię. Ostatnia osoba od której potrzebowałby litości. Rudzielec, który na tyle wzbudził jego gniew, że w tej chwili nie starczyło czasu aby choć chwilę ciepło pomyśleć o córce.

Ciągle zatroskana żona, która wytrwała w małżeńskiej przysiędze mimo, że zdarzyło mu się nieodebrać dzieci z szkoły, niewrócić do domu na noc, niezadzwonić z delegacji, zapomnieć o rocznicy, niepocałować, niedopieścić, w chwilach depresji, mimo zakazu lekarza, całymi dniami pić. Sam wiedział, że nie podźwignął by tego, gdyby to ona zachorowałaby na SM. Dzieci odchowane, dorosłe, wykształcone a on sam musi przecież bawić się życiem bez zbędnego balastu.

Syn, nieudacznik, bez kszty jego polotu, na której zbudował swoją firmę. Sp z. o.o. to w zasadzie jego najukochańsze dziecko. Wykorzystał czas przemian, zamiany resztki państwowego w prywatne, na podstawie dokumentów podpisanych pod stołem w podmiejskiej knajpie, która dzięki kreatywnemu kierownictwu uzyskała w godzinach nocnych miano burdelu. Tak się składało, że kolejne rocznice firmy można było sentymentalnie spędzić w tym samym miejscu, w męskim gronie "rady nadzorczej" w towarzystwie dobrego alkoholu, kelnerek i prostytutek. Przemyślenia dotyczące syna i firmy, proporcje czasu im poświęconych, jednoznacznie wskazuje co/kogo kochał bardziej.

Z płonącego domu bez wahania w pierwszej chwili ratowałby córkę, potem laptopa, zawartość sejfu, w obecnej sytuacji zdrowotnej żonę, vinyle, psa, syna i na koniec, gdyby dało radę wziąć na plecy, XIX-wieczną wersalkę.

Przełom. W momencie pojął, że traci poczucie rzeczywistości, lewituje między jawą a snem, rozpływa się w gęstej mgle jak w tytule bloga jego dawnego znajomego ze szpitalnej sali, tak jak on chorego na SM. Gdyby mógł spojrzeć na siebie byłby blady jak płótno, zapewne strach emanowałby na zewnątrz w postaci przyspieszonego oddechu i rozrzezonych źrenic. Zbliżało się najgorsze.

Zaprzeczenie - Jak to? Ja? Niemożliwe. Jestem za młody.

Gniew - QrWa, dlaczego ja? Może ktoś inny. Jakiś bezdomny, żul, alkoholik. Ja pierdole!

Targowanie - Może będzie droga powrotna? Zmienię się, obiecuję.

Depresja - Chyba już za późno. Przepadłem. Umieram.

Akceptacja - Pogodziłem się z losem, utratą firmy, rodziny, domu, mieszkań na wynajem. Fuck!

Czekał na tunel oślepiającego światła, na przejście na drugą stronę. Mimo, że deklarowany ateista, błagał aby sprawdziły się wszystkie biblijne proroctwa, w życie wieczne, w długobrodego Boga siedząego na chmurce, Chrystusa zdjętego z krzyża i białego gołębia pokoju. Tyle pamiętał z religii z liceum i opowieści babci. Zastanawiał się czy zasłużył na niebio, skoro skrzywdził tylu ludzi. Syna, żonę, trzech zwolnionych Ukraińców za domniemane picie, pobitą prostytutkę którą obwiniał za brak wzwodu, dziewczynę zza kasy w Biedronce, którą dumny orżnął na 100 złotych by za chwilę straciła pracę, koleżankę z pierszej pracy, tej zaraz po studiach, którą rozkochał, przeleciał (jak mówił kolegom) i zostawił. Nic z tego - nie było tunelu, światła, filmu ze swojego nędznego życia, wyrzutów sumienia, spowiedzi, czyśca.

Mgła stawała się coraz gęstsza i bardziej brunatna. Nie widział takiej w swoim 58- letnim życiu. Modny Survival za który płacił krocie, noc spędzona na bagnach w prowizorycznym szałasie, drążenie schronienia pod grubą warstwą śniegu by przetrwać zamieć, był pewien że nic go nie złamie, że przetrwał i doświadczył rzeczy ekstremanych.

Tu było inaczej. Pomomo wrażenia że wszystkie zmysły funkcjonują normalnie, przestał widzieć ostro, pojął że ogłuch, stracił smak i powonienie. Zdumiony spostrzegł że przestało boleć. Wszystkie objawy SM zostały sformatowane jak dysk w jego laptopie zawirusowanym oglądaniem pornoli. Żadnych parastezji, drętwień, mrowienia, zawrotów głowy, paskudnego bólu pleców i zeszywniałych paluchów na obu stopach. Koniec.

Ostatnim przebłyskiem świadomości w rozmazanym obrazie spostrzegł Świat, ukształtowany na gruncie spuścizny, którą zostawił. Nie było retrospekcji, której się spodziewał ale prezentacja będąca konsekwencją jego wyborów, postaw i zachowań. 

Ujrzał wychudzoną żonę, z tysiącem zmarwień. Jednym z nich była utrata firmy, która przucona przez wspólnika, na morzu konkurencji i niespłaconych kredytów upadła rychło po jego śmierci. Syna poniewieranego przez zepsute biurowo-organizacyjne układy, łajanego przez młode korporacyjne wilki oraz żywiącą obecnie do niego głęboką odrazę, posiadającą tysiące instagramowych followersów, upchaną silikonem i botoksem, plastikową synową. 

Dostrzegł szczęśliwą córkę w ramionach drugiego męża, niemniej nie Polaka, lecz Ukraińca z Kijowa, który po odparciu przez jego bohaterski naród rosyjskiej aneksji, przeniósł się z nią na Krym i wraz z dwójką adoptowanych wojennych sierot wiedli spokojne życie.

Wiedział, że mógł lepiej przeżyć swój czas, by przyszłość dla bliskich malowana była pastelowymi barwami. Zdał sobie sprawę że nasze życie jest nieistotne w skali tego co możemy po sobie pozostawić. Tak aby nasza OBECNOŚĆ nie kończyła się wraz z ostatnim oddechem, ostatnim uderzeniem serca, ostatnim wspomnieniem.

MN, Bydgoszcz, marzec 2022

Źródło (foto) https://www.facebook.com/100044482984428/posts/526239532202142/



Komentarze

Popularne posty