zapoznanie (story)


- W więzieniu jest lepsze jedzenie. - odważył się coś z siebie wydobyć po czterech godzinach naszej wymuszonej znajomości. 
- To nie restauracja, starają się coś przygotować z tych kilkunastu złotych. Zawsze można podejść do bufetu. - odpowiedziałem nie odwracając głowy. Nie wróżyło to za dobrze dla rodzącego się poczucia wspólnoty ale lepiej było uciąć łeb hydrze zanim wypełźnie zza łóżka. Nigdy nie byłem pozytywnie nastawiony dla towarzyszy niedoli z szpitalnej sali. Nieopuszczona klapa w kiblu, kałuża na posadzce, wilgotne ręczniki i najgorsze... chrapanie. Normalnie "mam talent" w różnorodności wydawanych z siebie odgłosów. Uruchamianie silnika, zapalenie zatok, piłowanie sekwoi, półmaraton, młot pneumatyczny, świst F-16. Jaką masz broń na tak zmasowany atak? Możesz kasłać, klaskać, kopać w łóżko - wszystko na nic. I jeszcze rano się pyta przed śniadaniem: "czy chrapałem?" Kuźwa NIE, delikatnie.
- Na co chorujesz bo nie widać?
Zdębiałem. Tak mnie postrzegają inni? Zdrowy, atletyczny chłop spędza uroczy urlop all-inclusiwe w szpitalu. 
- Stwardnienie rozsiane - wymówiłem setny raz w swoim życiu.
- U mnie nie wiedzą co to za cholerstwo - odparł nieznajomy - A to twoje stwardnienie to coś poważnego?
- Zawroty głowy, problemy z poruszaniem, ból pleców i mięśni, drętwienie nóg, problemy z mową i zapamiętywamiem - "tyle wystarczy" - pomyślałem, dobre otwarcie, o parastezjach, Lhermitterze, dyzartrii nie powiem bo będziemy siedzieć z Panem Pytalskim do północy a o nietrzymaniu zwieraczy i zaburzeniach erekcji powiedzieć się wstydzę.
- Mnie też plecy bolą, najbardziej jak zginam brodę tak - uderzył brodą w klatkę piersiową jakby ktoś skręcił mu kark. Skrzywił twarz w dziwaczny sposób. - Nogi jakieś słabe mam. I gorzej widzę, ale to chyba od komputera. Lekarz mnie badał i skierował tutaj, nawet dopisał "pilne".
- Nie przejmuj się - zmieniłem front. Coś chwyciło mnie za gardło, poczułem się nieswojo żałując, że w ten sposób pokierowałem naszą rozmowę, że mogłem postarać się bardziej, odnaleźć w sobie więcej ciepła, empatii, którą utraciłem przez ostatnie kilka lat. - Jutro masz badania. Wszystkiego się dowiesz, spokojnie. Wyśpij się.
Powiedziałem to najszczerzej jak można. Przestało mnie obchodzić czy Tomek będzie chrapał i zaleje łazienkę. Tomek, bo tak miał na imię. Ostatnia jego spokojna noc.
- Dobranoc - wypowiedziałem to niezbyt czule.
- Najgorsze, że żona została sama z moimi łobuzami. Cała moja gromada. Obiecali, że mnie odwiedzą w sobotę. Ale pewnie będe już wcześniej w domu.
Męczyłem się z zaśnięciem. Myśli tasowały się jak karty przed brydżem. 
Tomek spał bezszelestnie. Nie chrapał...

MN, luty 2022

Photo: @stephenalkire  –  Stephen Alkire

Komentarze

Popularne posty